Brakuje kandydatów, którzy chcieliby utworzyć zawodową rodzinę zastępczą. W tym roku do pełnienia tej funkcji przygotowano tylko jednego kandydata. Mimo akcji oraz apeli Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, coraz trudniej znaleźć takie osoby.
PCPR nie zamierza jednak iść na skróty i łagodzić zasady weryfikacji kandydatów.
– Rodzina zastępcza to misja. Oczywiście taka rodzina otrzymuje wynagrodzenie, związane z trudną pracą, ale jeśli pieniądze mają być głównym motywem dla jej utworzenia, to dla takich osób nie ma u nas miejsca. I nie ma znaczenia, że nie mammy kandydatów. Weryfikacja musi być bardzo staranna. Przekazujemy tym osobom dzieci i musimy mieć pewność, że trafiają w dobre ręce. To także odpowiedź dla osób, które irytują się, że proces kwalifikacyjny jest tak żmudny i drobiazgowy. Nie może być jednak, tak, że z powodu braku rodzin zastępczych, dajemy kwalifikacje, a później będziemy się zastanawiali co dalej. Dobro dziecka jest najważniejsze – twierdzi Renata Majda, kierownik Powiatowego Centrum pomocy rodzinie w Kwidzynie.
Dodaje, że najbardziej potrzebne są wyspecjalizowane rodziny zawodowe, rodziny pełniące funkcję pogotowia rodzinnego oraz takie, które będą chciały tworzyć rodzinne domy dziecka, aby objąć wielodzietne rodzeństwa.
– Niestety zdarzały się pojedyncze przypadki, że trzeba było rodzeństwo rozdzielić, gdyż nie byliśmy w stanie umieścić pięcioro dzieci w jednej rodzinie. Na szczęście rodzeństwa te zostały już połączone lub dzieci, po zażegnaniu kryzysu, wróciły do rodziny naturalnej. Cały czas zachęcamy do zgłaszania się do nas kandydatów na rodziców zastępczych. Nasza oferta znajduje się na stronach internetowych. Można przyjść także osobiście. Wszystko wyjaśnimy i podpowiemy, w jaki sposób można zostać rodziną zastępczą – mówi Renata Majda.
Kandydat, oprócz spełnienia warunków określonych w ustawie o wspieraniu rodziny i pieczy zastępczej, musi odbyć wstępną rozmowę kwalifikacyjną z psychologiem.
– Psycholog, bardzo niezobowiązująco, bada rodzinę pod kątem predyspozycji do bycia rodzicem zastępczym. Jeżeli pierwsza kwalifikacja jest pozytywna, wtedy taką osobę kierujemy na szkolenie. W jego trakcie przyszli rodzice zastępczy dowiadują się na czym będzie polegała ich rola. Zajęcia obejmują między innymi psychologię, pedagogikę i prawo rodzinne. Samo ukończenie szkolenia nie daje jeszcze kwalifikacji. Każdy kandydat podczas zajęć jest obserwowany przez trenerów, którzy po jego zakończeniu decydują o tym, czy kandydat ma predyspozycje i może pełnić funkcję rodziny zastępczej czy też nie. Zdarza się, że niektórzy kończą szkolenie, ale nie otrzymują kwalifikacji – wyjaśnia Renata Majda.
W tym roku przeszkolono tylko jedną rodzinę, która jest zainteresowana opieką jednego lub dwójką dzieci.
– Pozostałe rodziny, które szkoliliśmy, to rodziny niezawodowe, które są spokrewnione z dzieckiem. Przeszkoliliśmy czternaście takich osób. Każda z tych rodzin, które nie jest rodzeństwem dziecka lub dziadkami, ale jest w jakikolwiek sposób spokrewniona, przeszła szkolenie i już opiekuje się dziećmi – mówi Renata Majda.
Sytuację ratują trochę asystenci rodzin. To wynik funkcjonowania ustawy o pomocy rodzinie i pieczy zastępczej. Samorządy kierują do rodzin, którym grozi odebranie dziecka, wykwalifikowanych asystentów, którzy próbują rozwiązać różnego rodzaju problemy.
– Dzieci do pieczy zastępczej jest trochę mniej. Instytucja asystenta rodziny, która została wprowadzona wraz ze zmianami w ustawie o pomocy rodzinie i pieczy zastępczej, przynosi zamierzony skutek. To dobre i pożyteczne działanie, które pozwala zażegnywać kryzysy w rodzinach, zanim dojdzie do sytuacji, w której dziecko będzie musiało zostać tej rodzinie zabrane. Działania te prowadzone są na szczeblu gmin. Niedawno został opublikowany raport, z którego wynika, że dzięki tego typu działaniom zanotowano znaczny spadek liczby dzieci umieszczanych w rodzinach zastępczych. Dzieci jest mniej, ale mimo wszystko kandydaci na rodziców zastępczych są bardzo potrzebni – podsumowuje Renata Majda.
(jk)