Ponad 12 lat temu zakończyli rehabilitację w Warsztacie Terapii Zajęciowej w Kwidzynie z siedzibą w Górkach. Postanowili się usamodzielnić i ułożyć sobie życie. Anna Łopacińska i Jarosław Balsam wspominają, że początki nie były łatwe, ale pokonali wszystkie przeszkody. Dzisiaj razem z 12-letnią córką Aleksandrą tworzą rodzinę i mówią, że realizują swoje marzenia.
Po utracie swojej ukochanej babci Anna Łopacińska przeżywała trudne chwile.
– Pamiętam, że przyszła wtedy moja chrzestna i powiedziała, że Jarek ma zostać ze mną. Byłam wtedy w bardzo złym stanie. Strasznie przeżywałam odejście babci. Musiałam nawet spać przy włączonej lampce. Jarek był cały czas przy mnie i tak już zostało – mówi Anna Łopacińska.
Po pewnym czasie zaczęli myśleć o założeniu rodziny.
– Uznaliśmy, że poszukamy sobie mieszkania. Chcieliśmy mieć swój dom – dodaje Jarosław Balsam.
Pojawił się szansa na mieszkanie w budynku Towarzystwa Budownictwa Społecznego w Kwidzynie.
– Byłam wtedy w ciąży. Zaczęliśmy starania, aby dostać to mieszkanie. Potrzebne były dokumenty i oczywiście wkład własny. Pomogła nam rodzina. W końcu przyszła decyzja o przydziale mieszkania. To była dla nas wielka radość – podkreśla Anna Łopacińska.
Jarosław Balsam wspomina, że wraz z radością z otrzymania mieszkania pojawiły się też obowiązki.
– Trzeba było znaleźć pracę, aby utrzymać mieszkanie i rodzinę. Pracuję w firmie, która świadczy usługi dla Powszechnej Spółdzielni Mieszkaniowej „Renawa” – mówi Jarosław Balsam.
Oboje twierdzą, że dużo dało im uczestnictwo w zajęciach prowadzonych w kwidzyńskim Warsztacie Terapii Zajęciowej, który prowadzony jest w zabytkowym dworku w Górkach przez Fundację „Misericordia”.
– Warsztat dał nam dużo. Pamiętam rozmowy z panią Wandą Masalską-Szymanek, psychologiem warsztatu. Można powiedzieć, że były to lekcje, które przydały się nam w życiu. Poza tym nauczyliśmy się wielu przydatnych rzeczy, w tym jak załatwiać różne sprawy czy w jaki sposób szukać pracy. Nabyte umiejętności przydały się nam w naszym codziennym życiu – uważa Jarosław Balsam.
Według Anny Łopacińskiej przydały się także umiejętności praktyczne wyniesione z pracowni wikliniarskiej, prowadzonej w WTZ przez Mariana Behnke.
– W trudnym dla nas czasie Jarek robił różne wyroby z wikliny, w tym kwiaty, a ja jeździłam na rynek i je sprzedawałam. Dzięki temu udało się nam przetrwać w początkowym, trudnym dla nas okresie czasu – podkreśla Anna Łopacińska.
Anna Łopacińska jest utytułowaną zawodniczką Olimpiad Specjalnych. Na swoim koncie ma wiele medali i to w różnych dyscyplinach, w tym jeździe konnej czy pływaniu. Chętnie także startuje w zawodach biegowych. Na swoim koncie ma między innymi medale przywiezione z zawodów pływackich, w tym srebrny i brązowy medal zdobyte podczas Ogólnopolskiego Mityngu Pływackiego Olimpiad Specjalnych w Rybniku, w 2012 roku. Posiada także medale, w tym także złote zdobyte podczas zawodów jeździeckich, między innymi zdobytych podczas wielu edycji Pomorskiego Mityngu Jazdy Konnej Olimpiad Specjalnych. Aktywność ma we krwi.
– Nie zamierzam rezygnować. Dla mnie to bardzo ważne ze względu na moją niepełnosprawność. Dzięki treningom jestem bardziej sprawna i mogę samodzielnie funkcjonować. Chodzę z córką regularnie na basen. Niestety ten rok jest trudny ze względu na pandemię, ale nadal zamierzam ćwiczyć regularnie i uczestniczyć w zawodach. Oczywiście nie zabraknie mnie także podczas Unijnego Ogólnopolskiego Biegu Ulicznego. Kolejny rok wystartuję razem z córką, która po raz pierwszy wzięła udział w zawodach jak skończyła dwa lata – mówi Anna Łopacińska.
Przez lata zgromadziła wielki kosz medali, ale jak mówi na gablotę z trofeami sportowymi nie ma miejsca w mieszkaniu, ale chętnie będzie nadal uzupełniała medalową kolekcję.
Anna Łopacińska i Jarosław Balsam udowadniają, że niepełnosprawność nie musi oznaczać izolacji, stagnacji, braku perspektyw czy rezygnacji z marzeń. Swoim życiem pokazują, że w zderzeniu z wytrwałością i pragnieniem niezależności ograniczenia nic nie znaczą.
(jk)