Nie ma dużego zainteresowania osób niepełnosprawnych uzyskaniem dotacji na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Według Jerzego Bartnickiego, dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Kwidzynie, pieniądze, które trafiają do urzędu z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych są wystarczające.
W tym roku jest to kwota 250 tys. zł.
– Działalności, które chcą rozpoczynać osoby niepełnosprawne dotyczą głównie handlu lub małego rzemiosła. Prowadzenie działalności gospodarczej musi trwać minimum dwa lata. Oczywiście wysokość dotacji ogranicza rodzaj działalności. Dotacja z PFRON wynosi ponad 40 tys. zł. Trudno więc kupić za te pieniądze np. samochód dostawczy, żeby rozpocząć jakąś większą działalność. Nie założy się za te pieniądze także firmy produkcyjnej – mówi Jerzy Bartnicki.
W ostatnim czasie mocno promowane są spółdzielnie socjalne dla osób niepełnosprawnych. Tego typu działalność miałaby być sposobem na znalezienie pracy przez osoby niepełnosprawne intelektualnie, będące między innymi uczestnikami warsztatów terapii zajęciowej. Według Jerzego Bartnickiego, spółdzielnie socjalne nie sprawdzają się nawet w przypadku w pełni sprawnych osób.
– Mieliśmy trzy spółdzielnie socjalne w powiecie i już nie ma żadnej. Założenie dotyczące tego typu spółdzielni jest fałszywe. To poważna forma działalności gospodarczej z pełną księgowością. Jeżeli chcemy zebrać w takiej spółdzielni osoby zupełnie przypadkowe, najsłabsze na rynku pracy i zrobić z nich poważnych przedsiębiorców, to z góry skazujemy takie działanie na niepowodzenie. To jeden z wielu wymysłów polityków, które nie chce się sprawdzić w życiu – uważa Jerzy Bartnicki.
Dodaje, że prowadzenie spółdzielni socjalnej jest tako samo skomplikowane jak każdej innej spółdzielni.
– W dodatku przymiotnik „socjalna” wcale nie jest dobrą formą rekomendacji. To się wcale nie kojarzy z sukcesem. Spółdzielnia nie może się pozbyć tego określenia. Poza tym wypracowanym zyskiem udziałowcy nie mogą się podzielić. Musi on zostać w firmie. Jaki jest więc sens tego typu działalności? Rozmawiałem z matkami dzieci niepełnosprawnych, które założyły spółdzielnie socjalne. Celem działalności tych spółdzielni jest wspomagane dzieci. To się sprawdziło, gdyż te panie pracują, a zyski wypracowane przez te spółdzielnie wspierają rehabilitację dzieci. Takich spółdzielni potrzeba w Polsce może 100 lub 200. Dla rynku pracy nie ma to więc większego znaczenia – twierdzi Jerzy Bartnicki.
Według szefa PUP różne firmy opanowały już rynek i wejście spółdzielni socjalnej z ofertą dotyczącą np. sprzątania jest praktycznie niemożliwe.
(jk)