Waldemar Paszke

Chciałbym pozostawić po sobie ślad

Twierdzi, że malarstwo ma we krwi. Już od najmłodszych lat chciał przelewać na papier lub płótno wszystkie swoje emocje, wrażenia i to co mu w sercu grało. Waldemar Paszke to artysta niezwykły. Maluje portrety, pejzaże, a także karykatury. Lubi także przelewać na płótno fantastyczne, tylko jemu znane światy. Od kilkunastu lat jest mieszkańcem Domu Pomocy Społecznej „Słoneczne Wzgórze” w Ryjewie. Wrażliwość na otaczający go świat, czego nie ukrywa, miała swoją cenę.

– Malowałem od najmłodszych lat. Jestem wychowankiem Domu Dziecka i już wówczas czułem nieodpartą chęć tworzenia czegokolwiek. Malowałem wszystko co mi do głowy wpadło. Były to różne fantastyczne światy i wizje. W wieku ośmiu lub dziewięciu lat znalazłem się w rodzinie zastępczej. Moją prawdziwą pasją stały się portrety. Wystarczał mi kawałek papieru. Obojętnie czy była to plakatówka czy akwarela, nie interesowało mnie nic oprócz malowania portretów. W trzeciej klasie szkoły podstawowej moją pracę wysłano na konkurs i otrzymałem wówczas wyróżnienie. Mój pierwszy portret był mojej zastępczej babci świętej pamięci Celinki. Pamiętam, że malowałem go dwie godziny, ale wykonałem go perfekcyjnie i ode tego się wszystko zaczęło – wspomina Waldemar Paszke.

Po odbyciu służby wojskowej i usamodzielnieniu się próbował znaleźć stałe zajęcie. Zajął się stolarstwem, ale serce i dusza podpowiadały mu, że to nie jest jego życiowa ścieżka i los zaprowadził go na krakowski rynek.

– Znalazłem się pod sukiennicami i zacząłem malować portrety. Okazało się, że osoby studiujące sztuki piękne potrzebowały na wykonanie portretu czterdzieści więcej minut. Ja potrzebowałem na to ok. piętnastu. Nie dbałem o pieniądze. Chciałem tylko malować – twierdzi Waldemar Paszke.

Już wtedy we znaki zaczęła mu się dawać schizofrenia. Nie kryje, że czasami pocieszenia szukał w alkoholu, co mogło zakończyć się dla niego bardzo źle. Na swojej drodze spotkał jednak przychylnych mu ludzi, którzy doprowadzili go do miejsca, w którym jest obecnie. Mimo upływu lat nadal nie interesują go bogactwa tego świata. Wystarczają mu dach nad głową i ciepła strawa, ale najważniejsze, aby pod ręką były płótno i farby. Nawet gdy zabraknie mu jakiegoś koloru, potrafi improwizować. Jak sam mówi, pasta do zębów doskonale zastąpiła mu ostatnio białą farbę, której zabrakło. Cieszy się, że obecnie nie musi się martwić o płótna i farby, gdyż te dostaje w Domu Pomocy Społecznej „Słoneczne Wzgórze”.

Portrety to nadal wielka pasja artysty, ale nie oznacza to, że portretuje tylko ludzi. Seria „Ptasie Pastele” została przygotowana na Zlot Obywateli Rzeczypospolitej Ptasiej w Słońsku. Obrazy można podziwiać w DPS w Ryjewie.

Waldemar Paszke nie wyobraża sobie życia bez sztuki. Tworzenie nadaje jego życiu sens.

– Nie interesują mnie pieniądze. One raz są, a innym razem ich nie ma. Chciałbym pozostawić po sobie ślad. To wszystko o czym marzę – podkreśla Waldemar Paszke, niezwykły artysta samouk ze „Słonecznego Wzgórza”.

(jk)